– Naszym celem strategicznym, wpisanym w strategię Grupy PGE, jest wybudowanie morskich elektrowni wiatrowych o mocy co najmniej 6,5 GW do 2040 r. Ten cel konsekwentnie realizujemy m.in. poprzez wnioskowanie o kolejne obszary lokalizacyjne dla przyszłych elektrowni na Bałtyku. Przełom stycznia i lutego br. był pod tym względem bardzo intensywny, składaliśmy wnioski na kilka różnych obszarów pod koniec stycznia oraz 2-krotnie na początku lutego. Tym samym złożyliśmy już łącznie siedem wniosków o nowe pozwolenia lokalizacyjne dla morskich farm wiatrowych – mówi Dariusz Lociński, prezes PGE Baltica.
Dwa projekty, czyli MFW Baltica 2 i MFW Baltica 3, są już w fazie przygotowań budowy. Na mocy podpisanych umów będziemy je realizowali z naszym partnerem, duńskim koncernem Ørsted. Realizowany jest też samodzielny projekt MFW Baltica 1, który już nabiera tempa i obecnie trwają różne działania związane z przygotowaniem tej inwestycji. W najbliższym czasie, czyli do 2030 r., powstaną dwie farmy, o mocy łącznej 2,5 GW, oraz trzeci projekt o mocy 1 GW, na początku lat 30. W I fazie PGE planuje wybudować przedsięwzięcia o łącznej mocy 3,5 GW.
Wciąż trwa jednak dyskusja, w jakim porcie obsługiwane będą polskie projekty offshore wind. Mówi się o Gdyni, ale poważnym rywalem może być duński port Rønne na Bornholmie, który jest bardzo dobrze przygotowany do tej roli. Z jakiego więc portu będzie korzystała PGE przy realizacji swoich projektów?
– Naszym pierwszym wyborem jest port w Polsce, ale musi powstać w nim odpowiednia infrastruktura, która będzie w stanie obsłużyć tak duże przedsięwzięcie, szczególnie jeśli chodzi o gabaryty poszczególnych komponentów. Wszystkie działania realizowane są obecnie w tym kierunku, aby było to możliwe i aby polski port uczestniczył w procesie budowy polskich farm wiatrowych na morzu – dodaje prezes Lociński (więcej w „Namiary na Morze i Handel” 5/2022).