W związku z kolejnymi sankcjami na Rosję po jej napaści na Ukrainę, a także problemami spowodowanymi przez lockdowny w Chinach, towary z Państwa Środka przemierzają coraz bardziej skomplikowane szlaki do europejskich odbiorców. Najbardziej priorytetowe ładunki przewożone są obecnie z wykorzystaniem transportu lotniczego przez Kazachstan i Dubaj, ale loty trwają o 3 godz. dłużej niż poprzednio – donosi „Rzeczpospolita”. Część spedytorów rezygnuje z wysyłki ładunków koleją przez Rosję i Białoruś z powodu wojny. W tej sytuacji jedyną alternatywą dla Nowego Jedwabnego Szlaku pozostaje szlak intermodalny przez Kazachstan, Azerbejdżan, Gruzję i Turcję.
– Pod względem cenowym połączenie Środkowe Chiny-Stambuł jest na podobnym poziomie, co północne połączenie Środkowe Chiny-Małaszewicze. Musimy jednak pamiętać, że towar z portu w Stambule należy dostarczyć jeszcze do finalnych destynacji, co generuje dodatkowe koszty – komentował Robert Roszko, dyrektor operacyjny Rohlig Suus Logistics.
Sytuacji nie uratuje transport oceaniczny, gdyż wciąż pogłębia się kongestia w chińskich portach – tym razem z powodu kolejnych lockdownów. Jak wynika z danych firmy FourKites, wielkość przeładunków w Szanghaju między 12 a 28 marca spadła aż o 1/3. Z kolei liczba statków stojących na redzie Szanghaju podwoiła się w I połowie kwietnia do 118, a o tej samej porze w szczycie pandemii z ub.r. było ich prawie 3 razy mniej – wynika z danych Refinitiv. Sytuacja może fatalnie odbić się zarówno na chińskiej, jak i na światowej gospodarce, gdyż zakłócone zostały kluczowe dostawy półprzewodników i układów scalonych oraz części do smartfonów.