Aby utrzymać transport ropy na dotychczasowym poziomie Rosja być może będzie musiała rozbudować własną flotę tankowców lub przyciągnąć więcej tonażu od armatorów spoza Unii Europejskiej – wynika z raportu maklera okrętowego, firmy Gibson. Będzie to efekt unijnych sankcji na rosyjską ropę dostarczaną drogą morską, które zaczną obowiązywać od początku grudnia br.
Gibson spodziewa się, że ponad 200 tankowców może być zmuszonych do wycofania się z obsługi rosyjskich transportów przed 5 grudnia br., kiedy wejdzie w życie unijny zakaz przewozów ropy z Rosji. W efekcie tonaż pozostający do dyspozycji Moskwy może być niewystarczający do obsługi innych rynków. Według broker tankowców Braemar, Rosji zabraknie ok. 70 Aframaxów i 35 Suezmaxów, a wypełnienie tej luki może być nie możliwe, a jeśli już się uda, to bardzo kosztowne. Rozbudowa floty rosyjskich tankowców może kosztować ok. 16 mld USD, które będą musiały być sfinansowane tylko i wyłącznie przez miejscowe banki.
Dlatego, jeśli rosyjska flota okaże się niewystarczająca do realizacji pozostałych dostaw, to niewykluczone, że mogą one być realizowane jednostkami odbiorców. Gibson liczy, że jeszcze w br. do armatorów, których nie obejmują sankcje UE trafić może ok. 100 statków Aframax i Suezmax i 40 VLCC. Zmiana własności może być widoczna głównie we flocie tankowców z klasa lodową, które będą potrzebne do obsługi rosyjskiej ropy w portach bałtyckich.