Bałtycki rynek przewozów ładunków w systemie ro-ro obejmuje głównie żeglugę promową w basenie Regonu Morza Bałtyckiego oraz klasyczne serwisy ro-ro, eksploatowane zarówno na połączeniach wewnątrzbałtyckich, jak i na serwisach łączących porty regionu z portami Morza Północnego i Zatoki Biskajskiej.
Obecnie bałtyckie serwisy ro-ro eksploatuje 26 operatorów, którzy według stanu na połowę października br. dysponowali flotą ok. 120 promów typu ro-pax, cruise ro-ro i high speed oraz ok. 40 towarowych jednostek ro-ro. Od lat na rynku tradycyjnie dominują tacy gracze jak: Finnlines, Stena Line, TT-Line, DFDS Seaways. Wśród operatorów funkcjonujących wyłącznie w segmencie cargo przodują Walenius-SOL i Transfenica. W ciągu ostatnich 12 miesięcy większość głównych armatorów poszerzyła możliwości przewozów cargo, wprowadzając na Bałtyk nowo zbudowane jednostki.
Jeśli zaś chodzi o polski rynek przewozów cargo w systemie ro-ro, nie uległ zasadniczym zmianom pod względem siatki połączeń. Większość przewozów towarowych dokonywana jest w oparciu o połączenia promowe. Obroty ładunków ro-ro w polskich portach według danych Port Monitor wyniosły w 2020 r. 779 029 jednostek frachtowych i zmniejszyły się o 5,58% w stosunku do roku poprzedniego. Spadek ten to skutek pandemii COVID-19. Najwyższe przeładunki dokonywane są w Świnoujściu, gdzie obsłużono 486 516 jednostek frachtowych (spadek o 1,51%). Gdynia przeładowała łącznie 263 590 jednostek frachtowych (spadek o 12,01%), a Gdańsk 28 923 (spadek 8,13%). Natomiast w ubiegłym roku nastąpił ponowny wzrost obrotów. W Świnoujściu i Gdańsku przekroczyły one poziom notowany przed pandemią. Jeśli porównać lata 2020 i 2021, ruch cargo w Świnoujściu wzrósł o blisko 10%, w Gdyni o 12,7% i w Gdańsku o 17% (więcej w „Namiarach na Morze i Handel” 22/20022).