Niemal 30 sesji dyskusyjnych, 100 prelegentów i 1500 uczestników z 35 krajów – tak wyglądała kolejna edycja konferencji Polskiego Stowarzyszenia Energetyki Wiatrowej. Przez 3 dni (20-22 czerwca br.) sektor energetyki wiatrowej i OZE debatował w hotelu Narvil w Serocku.
– W br. chcieliśmy porozmawiać o perspektywach i szansach, jakie daje Polsce odblokowanie wiatru na lądzie oraz o wyzwaniach jakie stoją przed branżą w kontekście offshore’u jedno jest pewne – polski rynek wiatrowy rozpędza się i będzie tylko przyśpieszał. Nie zabrakło także tematu śladu węglowego, rosnących rachunków za prąd, magazynowania energii czy pracy polskich sieci elektroenergetycznych. Podczas konferencji odbyła się premiera raportu „Lądowa i morska energetyka wiatrowa w Polsce”, który szczegółowo prezentuje kulisy tego sektora i szacuje rzeczywisty potencjał wiatru w naszym kraju – stwierdził Janusz Gajowiecki, prezes PSEW.
Aktualnie na polskich obszarach morskich rozwijane są morskie elektrownie o mocy 5,9 GW w ramach tzw. fazy I. Obejmują one łącznie 10 projektów, z tym że dwa z nich realizowane jest łącznie. Trwają także procedury administracyjne, w wyniku których przyznane są pozwolenia lokalizacyjne dla kolejnych 11 obszarów w ramach fazy II, co ma wygenerować realnie do 9 GW.
Na razie po 5 pozwoleń otrzymały spółki Skarbu Państwa PGE i Orlen, zaś jedna lokalizacja jest wyłączona z eksploatacji do 2040 r., ponieważ jest to podwodny poligon NATO. Jednak wszystkie konkursy zostały oprotestowane i na ostateczne wyniki trzeba poczekać do ich rozstrzygnięcia. Nota bene protesty składa się w tej samej instytucji, która podjęła pierwotną decyzję, czyli w Ministerstwie Infrastruktury. Jednocześnie zagraniczne firmy, które nie znalazły uznania w oczach decydentów, zaoferowały polskim koncernom współpracę przy nowych projektach.
Jeśli zaś chodzi o I fazę, to Jarosław Trybuchowicz, prezes Orlen Neptun, zadeklarował, że farma Baltic Power ruszy zgodnie z harmonogramem w 2026 r., a w trakcie budowy i serwisowania firma będzie korzystała z portów w Świnoujściu i Łebie. Z kolei Paweł Śliwa wiceprezes PGE, zapewnił, że farma Baltica 2 ruszy na początku 2027 r., a Baltica 3 w 2029 r. Na razie koncern zadeklarował, że będzie operował z portu w Ustce.
Agata Staniewska-Bolesta, dyrektor zarządzająca Ørsted Polska, zwróciła z kolei na uwagę na 3 kwestie: znaczący wzrost cen komponentów ze względu na wojnę w Ukrainie i sytuację gospodarczą na świecie (szacuje się, że o 20%-40%), co generuje problemy w łańcuchach dostaw, a ostatecznie problemy z pozyskaniem kapitału na realizację projektów. I podkreśliła konieczność budowy portów instalacyjnych w Polsce, ponieważ dostawy elementów morskich wież wiatrowych, np. turbin o mocy ponad 15 MW, mogą odbywać się tylko drogą wodną.
– Zdajemy sobie sprawę, że deklarowana moc energetyki morskiej znacznie przekraczała obecne założenia Polityki Energetycznej Polski 2040 oraz ustawy offshore, która określała ją na poziomie 11 GW do 2040 r. Dlatego planowana jest nowelizacja PEP oraz ustawy, tak aby zapewnić wzrost mocy uzyskanej z morskiej energetyki wiatrowej do 18 GW – zapewnił Ireneusz Zyska, pełnomocnik rządu ds. OZE. W jego opinii energia z morskiej energetyki wiatrowej ma być źródłem produkcji zielonego wodoru, który mógłby być składowany w kawernach m.in. w Świnoujściu, Kosakowie czy Mogilnie.
Dużo miejsca poświęcono także przygotowaniom do realizacji II fazy. Na razie szefowie rodzimych koncernów energetycznych nie chcieli deklarować, czy będą je realizowali samodzielnie czy w partnerstwie z zagranicznymi firmami. Arkadiusz Sekściński, prezes PGE Baltica, stwierdził, że na razie koncentrują się na wygraniu aukcji w 2025 r.
Mariusz Wójcik, dyrektor ds. rozwoju projektów i doradztwa w zakresie morskiej energetyki wiatrowej w Ramboll Polska, zwrócił uwagę, że przygotowując się do II fazy, deweloperzy mają jeszcze trochę czasu, aby dokładnie przemyśleć i zaplanować nowe przedsięwzięcia. Szczególnie wobec wyzwań, które pojawiły się na rynku (wzrost cen, problemy z dostępnością floty i łańcuchami dostaw), oraz planów innych państw leżących nad Bałtykiem (które łącznie zamierzają zrealizować inwestycje o mocy ponad 20 GW) należy dokładnie przygotować projekty, a przebieg ich realizacji możliwe jak najszybciej ustalić z dostawcami. Szczególnie że obecnie mamy do czynienia z rynkiem właśnie dostawców, a nie deweloperów, co wszyscy solidarnie podkreślali.
– Wspierając rozwój morskiej energetyki wiatrowej, zależy nam, aby dać impuls całej gospodarce i możliwie jak najszerzej wykorzystać local content. Widzimy również możliwości wejścia na rynki krajów leżących nad Bałtykiem i udziału także w ich projektach – stwierdził Karol Rabenda, wiceminister resortu aktywów państwowych.
Nie zabrakło również dyskusji poświęconej potencjałowi polskiej części Bałtyku i ewentualnym projektom III fazy. Raport „Potencjał Morskiej Energetyki Wiatrowej w Polsce”, przygotowany przez Polskie Stowarzyszenie Energetyki Wiatrowej, a ogłoszony pod koniec października ub.r., wskazuje 20 nowych obszarów o łącznej powierzchni 2171,5 km² (w tym 18 w wyłącznej strefie ekonomicznej i 2 na morzu terytorialnym), które mają potencjał do wykorzystania pod rozwój MEW w możliwej III fazie. Ich łączna moc wynosi 17,7 GW i mogą zapewnić dodatkowe 70,7 TWh rocznie. Akweny w obszarze wschodnim (położone na stoku Ławicy Środkowej lub w Basenie Gdańskim) dysponują potencjalną mocą 7,7 GW, w obszarze centralnym (Ławicy Środkowej, Ławicy Słupskiej) jest to 7,4 GW, a w obszarze zachodnim (Zatoka Pomorska) 2,6 GW. W efekcie z inwestycji w ramach MEW możemy pozyskać 33 GW mocy, a morska energetyka ma szanse stać się jednym z filarów transformacji energetycznej Polski, przy średniej rocznej produkcji energii 130 TWh. Według Karoliny Pietrzak, eksperta w zakresie morskiej energetyki wiatrowej, mogłoby to do 2040 r. zapewnić 57% zapotrzebowania Polski na energię elektryczną.
Poza tym, biorąc pod uwagę skalę planowanych projektów w tym sektorze, Polska ma szansę stać się jednym z największych centrów offshore wind w Europie. Warto wspomnieć chociażby plany Orlenu zbudowania portu instalacyjnego w Świnoujściu czy duńskiej firmy Vestas, która otworzy fabrykę elementów turbin w Szczecinie.
Komisja Europejska szacuje, że jej potencjał w regionie Morza Bałtyckiego wynosi 93 GW do 2050 r., a zdaniem autorów raportu na Bałtyku panują jedne z najlepszych warunków do rozwoju farm wiatrowych. Panują tu bardzo dobre warunki wietrzne i lokalizacyjne, a do tego Bałtyk jest stosunkowo płytki (średnia głębokość to ok. 55 m). Dlatego znacząca część tego wolumenu może być zrealizowana w polskiej części Bałtyku. Osiągnięcie tak ambitnych celów będzie wymagało bliskiej współpracy w zakresie realizacji inwestycji i dystrybucji wytworzonej energii. Wyrazem planowanych działań jest podpisana w Szczecinie 30 września 2020 r. przez KE i ministrów ds. energii z Polski, Danii, Estonii, Finlandii, Litwy, Łotwy, Niemiec i Szwecji Deklaracja Bałtycka na rzecz Morskiej Energetyki Wiatrowej oraz podpisana przez te same kraje 30 sierpnia 2022 r. Deklaracja Marienborska. Nadrzędnym celem sygnatariuszy jest zacieśnienie współpracy międzynarodowej i podjęcie wspólnych działań zmierzających do budowy do 2030 r. MFW o łącznej mocy 19,6 GW, czyli ok. 7-krotne zwiększenie mocy zainstalowanej w porównaniu z obecnymi 2,8 GW.
Nie zabrakło także tematyki lądowej energetyki wiatrowej, której rozwój był przez kilka ostatnich lat wstrzymywany słynną ustawą 10H. Jej liberalizacja w br., i określenie odległości farmy od zabudowań na 700 m umożliwi realizację kolejnych projektów. Według danych Wojciecha Sztuby, partnera zarządzającego TPA Poland, obecnie moc lądowych elektrowni wiatrowych w Polsce wynosi 8,2 GW, zaś całkowita moc OZE to 20%-21% naszego miksu energetycznego, co daje moc 23 GW. Szacuje się, że do końca dekady na lądzie przybędą w Polsce jeszcze 2-3 GW.
– Rynek energetyczny potrzebuje wiatru. Jednak proces inwestycyjny trwa 3-4 lata, wiec pierwsze efekty zmiany ustawy lokalizacyjnej poznamy najwcześniej za 2-3 lata – zaznaczył Paweł Łączkowski, partner Deloitte Legal.
Jednak tym, co przewijało się przez niemal wszystkie dyskusje, niezależnie czy dotyczyły rozwiązań onshore czy offshore, były problemy z przyłączeniem nowych projektów do sieci. Deweloperzy bardzo często spotykają się ostatnio z decyzjami odmownymi, ponieważ PSE nie mają możliwości ich obsłużenia. Szacuje się, że odmowy przyłączeniowe, które objęły 13 tys. wniosków, dotyczyły niemal 30 GW mocy. W związku z tym bez znaczącego zwiększenie nakładów na modernizację istniejących sieci oraz budowę nowych włączenie energetyki wiatrowej w pełnym jej potencjale może okazać się dużym wyzwaniem.
Szczególnie że rząd stale deklaruje, że należy odchodzić od zasobów kopalnych i przeobrażać polski miks energetyczny na zielony, oparty na OZE. Zaktualizowana PEP2040 zakłada 4-krotny wzrost mocy z OZE: 68% mocy zainstalowanych w Krajowym Systemie Elektroenergetycznym i ponad 50% udziału w produkcji energii elektrycznej. Morska energetyka wiatrowa ma odpowiadać za 5,9 GW w 2030 r. i 18 GW w 2040 r. Na lądzie ma to być 14 GW w 2030 r. i 20 GW w 2040 r.
Dlatego też coraz głośnie mówi się o idei cable pooling, czyli połączeniu różnych źródeł wytwórczych OZE (oraz magazynów energii i elektrolizerów) w tym samym węźle o łącznej mocy większej niż moc przyłączeniowa. W ten sposób, wykorzystując jedno przyłącze, można połączyć np. farmy wiatrowe i elektrownie słoneczne, które znajdują się blisko siebie. Ponadto zwracano wagę na konieczność przyłączania lokalnych źródeł energii OZE do lokalnych sieci, skracając w ten sposób ich dostęp do odbiorców oraz odciążając główną sieć energetyczną.
Innym problem, na który zwracano uwagę, jest długotrwały i żmudny proces administracyjny. Jak podkreślił prezes Trybuchowicz, aby otrzymać ostateczne pozwolenie na budowę, konieczne było uzyskanie 30 innych dokumentów od 30 różnych instytucji, co znacząco wydłuża przygotowanie inwestycji. Patronem medialnym wydarzenia były „Namiary na Morze i Handel”.