Mimo spadających stawek frachtowych armatorzy działający na rynku breakbulk i project cargo są dobrej myśli. Wciąż pojawiają się więc zamówienia na nowe jednostki tego typu, a sporą szansą dla tego sektora żeglugi mogą być inwestycje w branży offshore wind.

Konieczność omijania przez globalną żeglugę rejonu Morza Czerwonego wydłużyło transit time z Dalekiego Wschodu do Europy średnio o 10–12 dni. W konsekwencji armatorzy podnieśli ceny, a jednostki przyspieszyły, co skutkowało zwiększoną emisją CO2. Pierwsze słowo, jakie przychodzi do głowy, brzmi: drożej. Drożej dla kontenerów, za to ze zwiększoną szansą na przejęcie części ładunków przez fracht breakbulk. Armatorzy postanowili wykorzystać sytuację na Morzu Czerwonym do podniesienia cen frachtu, tłumacząc wzrost dłuższą żeglugą, nie wspominając jednak, że nie muszą ponosić już kosztu przepłynięcia Kanału Sueskiego. Po zakończeniu pandemii COVID-19 ceny frachtu kontenerowego spadły, a następnie ustabilizowały się na dłuższy czas. Jednak, pod koniec 2023 r. indeks SFCI w ciągu miesiąca odbił z poziomu 1050–1100 pkt. do niemal 2250 pkt. Po chwilowym spadku na początku 2024 r. powrócił więc trend wzrostowy.


Dostęp do dalszej treści jest ograniczony tylko dla prenumeratorów. Zaloguj się lub zarejstruj przy użyciu kodu zaproszenia, który otrzymałeś/otrzymasz wraz z prenumeratą.

Mam już konto
   
Nie mam konta
*Pole wymagane
PRZEZKamil Zając
ŹRÓDŁONamiary na Morze i Handel 11/2024
Poprzedni artykułNamiary na Morze i Handel nr 13/2024
Następny artykułPonadgabaryty na polskich drogach