Polskie stocznie rzeczne reagują na problemy transportu śródlądowego w kraju i w Europie, czyli coraz niższe stany rzek. Wychodząc naprzeciw tej sytuacji, ciekawa konstrukcja powstała niedawno w stoczni w Koźlu. Jest to pchacz o niskim zanurzeniu, które wynosi zaledwie 60 cm.
U ubiegłym wieku Kędzierzyn-Koźle uważany był za stolicę krajowego transportu śródlądowego i ważny ośrodek na mapie Europy. Odnosiło się to przeładunków realizowanych w porcie rzecznym Koźle, które wynosiły nawet 4 mln t rocznie. Obsługiwano tam 40 barek dziennie, a port w tej miejscowości był drugim (po Duisburgu) portem śródlądowym w całej Europie pod względem wielkości obrotów. Jednak w latach 80. XX w. przeładunki spadły do 1 mln t rocznie, a jeszcze później port przestał działać i teraz jest opuszczonym i zarośniętym miejscem na mapie miasta. Z transportu Odrą korzystały jeszcze Zakłady Azotowe Grupy Azoty w Kędzierzynie-Koźlu, lecz od 2003 r., gdy niskie stany rzeki uniemożliwiły transport produktów Odrą do Szczecina, regularny transport barkami o dużym zanurzeniu zamarł. Do dzisiaj realizowane są pojedyncze transporty jednostkami o mniejszym zanurzeniu oraz przewozy ładunków ponadgabarytowych.
Dostęp do dalszej treści jest ograniczony tylko dla prenumeratorów. Zaloguj się lub zarejstruj przy użyciu kodu zaproszenia, który otrzymałeś/otrzymasz wraz z prenumeratą.