Potencjał w intermodalu

Fot. Adobe Stock

Plany fuzji polskich armatorów promowych to temat, który wraca jak bumerang. Początek istnienia Unity Line (w tym roku obchodzi swoje 30 lecie) to współpraca Żeglugi Polskiej oraz Euroafrica Shipping Lines. Do tej współpracy została już wtedy zaproszona Polska Żegluga Bałtycka, ale ostatecznie się wycofała. Taka fuzja, w zależności od jej formy, może zdecydowanie poprawić skuteczność funkcjonowania przewoźników promowych i może być również bardzo korzystna dla klientów. Dlatego nie ma co się dziwić takim planom współpracy polskich armatorów promowych.

– Temat ten, zgodnie z moją wiedzą, co jakiś czas przez ostatnie 30 lat powracał w mniejszej lub większej intensywności. Teraz mogę powiedzieć, że wrócił w tej większej intensywności, ale co z niego wyniknie, jeszcze jest za wcześnie, żeby mówić głośno. Biznes lubi ciszę, dlatego obecnie nic więcej nie wypada mi mówić – mówi Paweł Pluto-Prądzyński, dyrektor zarządzający Unity Line.

Na razie jednak armatorzy starają się modernizować flotę, wymieniając promy na większe jednostki o znacznie większych możliwościach ładunkowych. W tym bardziej ekonomiczne ze względu na osiągany efekt skali. Taka jest tendencja i jest to działanie rozsądne i efektywne. Nie wszędzie jednak możliwe do zastosowania, bo są wciąż porty i nabrzeża, gdzie nie ma możliwości cumowania większych jednostek o linii ładunkowej prawie lub ponad 4 km. Idealnym rozwiązaniem, nawet tymczasowo, okazuje się tam użytkowanie starszych jednostek o mniejszej długości (więcej w „Namiarach na Morze i Handel” 7/2025).

PRZEZPiotr Frankowski
ŹRÓDŁONAMIARY Newsletter #298
Poprzedni artykułKontenerowce na metanol
Następny artykułKontenerowce na metanol