Kiedy w zeszłym roku Polska Żegluga Bałtycka zapowiedziała, że zamierza wprowadzić na linię z Gdańska do Nynäshamn pod Sztokholmem nową jednostkę, szwedzki przewoźnik promowy Stena Line sprawił jej psikusa, otwierając w październiku konkurencyjne połączenie, z Gdyni do tego samego portu. Była to jednostka ro-ro Elisabeth Russ, przeznaczona przede wszystkim do przewożenia ładunków, a nie pasażerów, jak wysłużony 38-letni Wawel, eksploatowany przez PŻB.
Sytuacja się powtarza. Gdy do Gdańska dotarł już nowszy prom, Nova Star, wyczarterowany przez Polferries w Singapurze z zamiarem skierowania go w maju, po przejściu remontu, na linię Gdańsk-Nynäshamn, Stena Line znów wykonała ruch wyprzedzający. Już od kwietnia pojawi się tam jednostka ro-ro, Bore Bay, która zastąpi pływającą dotąd Elisabeth Russ. Podobnie jak poprzedniczka, nie będzie ona wozić zwykłych pasażerów, a tylko kierowców pojazdów ciężarowych wraz z ich samochodami. Będzie kursowała 3 razy w tygodniu, w każdą stronę. Chociaż będzie miała linię ładunkową dla samochodów ciężarowych o podobnej długości jak nowy nabytek PŻB, czyli ponad 1500 m, będzie zapewne tańsza w eksploatacji, gdyż liczba pasażerów najbardziej kosztownych w przewozie „ładunków”, ograniczona tam będzie do minimum, na rzecz przynoszących największe profity ładunków tocznych.
Zanosi się więc na ostrą walkę konkurencyjną, tym bardziej że nowy prom Polferries, choć znacznie lepiej dostosowany do potrzeb linii, ma pływać tam razem ze starym Wawelem, a „trzy grzyby w barszczu” na szlaku Trójmiasto-Sztokholm to, jak się wydaje, zbyt wiele – przynajmniej jak na obecne potrzeby przewozowe.
Można się obawiać, że nasz przewoźnik promowy nie będzie faworytem w tej rywalizacji. Stena Line dysponuje pokaźną flotą jednostek o różnej wielkości i konfiguracji, co pozwala temu armatorowi, jak to właśnie pokazał, reagować bardzo szybko i elastycznie na zmiany zachodzące na rynku żeglugowym.