„Dokładnie w trzecią rocznicę uroczystego położenia stępki pod budowę promu dla Polskiej Żeglugi Bałtyckiej gotowa, nowoczesna jednostka spłynęła z pochylni Wulkan” – tak w alternatywnej rzeczywistości mógłby brzmieć początek informacji z 23 czerwca 2020 r. W owej alternatywnej wersji historii stępka pod prom położona byłaby faktyczne w czerwcu 2017 r., ale – zgodnie z przyjętą praktyką – gotowa byłaby i dokumentacja jednostki, materiały do jej budowy, a wykwalifikowana załoga zacierałaby ręce paląc się do budowy. Faktycznie jednak stępka była do bólu symboliczna, dokumentacji ani materiałów nie było, a w związku z tym szczecińscy stoczniowcy nie mieli co budować. Dalej mieliśmy trwający do teraz festiwal przekładania terminów sporządzenia dokumentacji, która już, już miała być gotowa, ale jakoś ciągle nie była, a w końcu okazało się, że zostanie zakupiona za granicą, ale to też palcem na wodzie pisane. Podobnie z wykonawcą: miał być droższy polski, a nie tańszy dalekowschodni, bo w całym tym projekcie efekt ekonomiczny zmagał się z propagandowym, wedle którego Polacy nie gęsi i nowoczesny prom zbudować potrafią. W rezultacie odtrąbiony już sukces naszego przemysłu stoczniowego przemienił się w jeden z największych blamażów obecnej ekipy.
Czy prom w końcu powstanie? Powiedzmy, że sprawy dokumentacyjne zostaną wreszcie pozytywnie zakończone – kwestią pozostaje wykonawca. Były już zarządca komisaryczny PŻM pod koniec swojej kariery na tym stanowisku zasugerował, że jedyną możliwą opcją jest budowa jednostek w Chinach. Ale przecież ideą programu „Batory” było pobudzenie naszych państwowych stoczni! To one miały być tutaj wiodącym podmiotem. Dzisiaj już wiadomo, że w grę wchodzą tylko dwa trójmiejskie zakłady, całkowicie prywatna Remontowa i niegdyś prywatny, obecnie z dużym udziałem państwa Crist. Niedawno prezes tej drugiej stoczni zaproponował wprost ministrowi gospodarki morskiej budowę promu. Ale czy coś z tego wyjdzie? Bo przecież ten ostatni musiałby w takim wypadku przyznać się do zbyt wielu błędów. A tego nie lubi żaden polityk.