Ukraina i rynek ubezpieczeń morskich
Nawet 500 mln USD mogą otrzymać w ramach odszkodowań armatorzy statków, które zostały zablokowane w portach w momencie wybuchu wojny na terenie Ukrainy. Na terenie całego Morza Czarnego znacznie wzrosły już stawki ubezpieczeń wojennych, które mogą się utrzymać nawet do przyszłego roku.
Gdy pod koniec lutego 2022 r. Rosja zaatakowała Ukrainę, w tamtejszych portach cumowało 120 statków, a kolejne 60 jednostek czekało na wejście. W efekcie inwazji zakotwiczone statki otrzymały instrukcję natychmiastowego opuszczenia obszaru podwyższonego ryzyka i ją wykonały, duża część jednostek w portach została jednak zablokowana na wiele miesięcy. Niektórym armatorom udało się ewakuować marynarzy do swoich krajów i zatrudnić na miejscu lokalną obsadę. Czasami załoga całkowicie opuściła jednostki, przez co dalsza żegluga stała się niemożliwa a w porcie został pusty statek.
Po roku konfliktu, czyli w lutym 2023 r. w ukraińskich portach wciąż miało być uwięzionych ok. 300 marynarzy na 61 statkach. To właśnie w kontekście tych jednostek łączną sumę odszkodowań dla armatorów oszacowano na pół miliarda dolarów.
Stawki zmieniały się na przestrzeni godzin
Czy sytuacja w Ukrainie ma wpływ na każdy sektor ubezpieczeń morskich? Piotr Dudek, dyrektor oddziału i ubezpieczeń morskich w spółce Willis Towers Watson Polska (broker morski) tłumaczy, że z punktu widzenia ubezpieczycieli H&M i P&I, czyli podstawowych ubezpieczeń statkowych, żegluga na obszarze Morza Czarnego pozostaje na niezmienionym poziomie ryzyka.
– Podstawowe ubezpieczenia statkowe, czyli ubezpieczenie kadłuba i maszyn (H&M) oraz ubezpieczenie OC armatora (P&I) wyłączają bowiem wszelkie szkody, które powstały na skutek działań wojennych, strajkowych, terrorystycznych i pirackich – tłumaczy.
Jak podkreśla, ryzyka takie jak uszkodzenie czy zniszczenie statku na skutek działań wojennych, użycia broni, wybuchu min morskich lub innego porzuconego uzbrojenia, zatrzymanie lub konfiskata statku w skutek działań wojennych i blokady morskie objęte są natomiast ochroną ubezpieczeniową w ramach polisy ryzyk wojennych. Ich konstrukcja pozwala uzależnić koszt ubezpieczenia od rejonu żeglugi.
– Polisa obejmuje swoim obszarem cały świat z wyłączeniem obszarów o podwyższonym ryzyku wojennym. Listę obszarów wyłączonych weryfikuje z zależności rozwoju zagrożeń londyńska organizacja Joint War Committee. Za zawinięcie do obszaru z listy obszarów wyłączonych pobierana jest dodatkowa składka ubezpieczeniowa. Rynek ubezpieczeń wojennych to głównie londyński Lloyd’s, który skupia specjalistycznych ubezpieczycieli mających bieżący dostęp do informacji w zakresie zagrożeń w danych rejonach żeglugi. Stawki za zawinięcia do obszarów objętych działaniami wojennymi mogą zmieniać się na przestrzeni godzin w zależności od aktualnej intensywności konfliktu w danym obszarze lub porcie. To oczywista sytuacja, że w momencie wybuchu wojny stawki za zawinięcia do ukraińskich portów Morza Czarnego i Azowskiego znacząco wzrosły – dodaje P. Dudek.
O jakich kwotach jest tutaj mowa? Przed wybuchem wojny stawki za zawinięcia do ukraińskich portów były zerowe. Po rozpoczęciu wojny wzrosły aż do poziomu 10%. Biorąc pod uwagę, że stawki liczone są od wartości statku, to kwoty polis wyjątkowo szybko wzrosły do wartości wręcz astronomicznych.
Stawki trochę spadły
Jak sytuacja wygląda teraz, czyli kilkanaście miesięcy po wybuchu wojny? Marek Lewandowski, dyrektor biura underwritingu i zarządzania ubezpieczeniami morskimi, lotniczymi i transportowymi w Warcie, zaznacza, że stawki z tytułu zawinięć w tzw. regiony wyłączone w ramach ubezpieczeń ryzyk wojennych nieco spadły w porównaniu z poziomem notowanym w pierwszej połowie 2022 r.
– Natomiast widzimy, że nadal wielu ubezpieczycieli odmawia pokrycia ubezpieczeniowego dla żeglugi w regionie działań wojennych, a od stycznia 2023 r. zdecydowana większość ubezpieczycieli i reasekuratorów stosuje klauzule wyłączające odpowiedzialność za szkody bezpośrednio powstałe w związku z napaścią Rosji na Ukrainę. Również Kluby P&I ograniczyły limity odpowiedzialność za ryzyka wojenne przy żegludze w regionie działań wojennych oraz przy zawinięciach na wody rosyjskie – podkreśla. Paweł Janczak, broker, ekspert z Polskiej Kancelarii Brokerskiej we Wrocławiu, zaznacza natomiast, że wysokość ubezpieczeń związanych z wojną w Ukrainie nie była efektem tylko i wyłącznie zagrożeń wojennych.
– Kwestia ubezpieczeń w strefach wojennych wiąże się z problemami reasekuracji – tłumaczy. – Z powodu zaburzeń na rynkach finansowych kapitał, który wcześniej był zainteresowany ryzykownymi inwestycjami w reasekurację, uległ relokacji. W efekcie, zdobycie ubezpieczenia w takich obszarach stało się dużo trudniejsze.
Z punktu widzenia ubezpieczycieli morskich konflikt na terenie Ukrainy nie dotyczy tylko tego kraju i Rosji. Stawki ubezpieczeń wzrosły więc nie tylko na terenie całego Morza Czarnego, ale także w granicach wód terytorialnych Turcji, Gruzji, Mołdawii, Rumunii czy Bułgarii. Ubezpieczyciele tłumaczą swoją decyzję faktem, że działania wojenne mogą przenikać także do sąsiednich krajów. Przykładem mogą tutaj być miny morskie, które czasami dryfują i trafiają w rejony teoretycznie niedotknięte wojną.
– Od początku roku obserwujemy znaczące wzrosty stawek ubezpieczeniowych w odniesieniu nie tylko do terytoriów Ukrainy i Rosji, ale też do całego rejonu Morza Czarnego. Również w granicach wód terytorialnych Turcji, Gruzji, Mołdawii, Rumunii czy Bułgarii. Stawki za ubezpieczenie na tych terenach wzrosły rok do roku nawet o 20%-25% – informuje Zbigniew Foltyński, dyrektor zarządzający obszarem ubezpieczeń morskich i transportowych w STBU Brokerzy Ubezpieczeniowi.
Ubezpieczenie pomniejszone o opłaty
W ocenie P. Dudka głównym zagrożeniem, z jakim mierzą się ubezpieczyciele ryzyk wojennych, są potencjalne roszczenia armatorów statków zablokowanych w portach ukraińskich od początku wojny. Warunki ubezpieczeń ryzyk wojennych zakładają możliwość złożenia roszczenia o wypłatę straty całkowitej konstruktywnej w sytuacji, gdy armator jest pozbawiony możliwości używania jednostki przez ustalony w polisie okres. Najczęściej jest to 12 miesięcy, co oznacza, że większość armatorów zablokowanych jednostek już takie prawo nabyła.
O armatorach, których jednostek nie udało się wydostać z ukraińskich portów, mówi się głównie w kontekście astronomicznych ubezpieczeń, które mogą otrzymać. W praktycznym ujęciu okazuje się jednak, że w takiej sytuacji zachodzi też konieczność przedłużenia ubezpieczenia.
– W momencie wypłaty odszkodowania z tytułu straty całkowitej konstruktywnej prawa i obowiązki co do przedmiotu ubezpieczenia przechodzą na ubezpieczyciela. Należy pamiętać, że w czasie, gdy dana jednostka przebywa przymusowo w porcie na obszarze działań wojennych, nadal jest narażona na znaczne ryzyko uszkodzenia, stąd konieczność przedłużania ubezpieczenia za pobyt w obszarze wyłączonym – podkreśla P. Dudek. – Takie ubezpieczenia zwyczajowo jest przedłużane na 7 dni. Zatem łączny koszt dodatkowego ubezpieczenia w ciągu rocznego postoju w obszarze wyłączonym może znacząco pomniejszyć wypłatę z tytułu straty całkowitej konstruktywnej.
Sytuacja ekstremalna?
Część specjalistów zajmujących się ubezpieczeniami morskimi, a także tymi wojennymi sugeruje, że ekstremalna sytuacja związana z wojną na terenie Ukrainy może dosłownie wywrócić rynek ubezpieczeń morskich do góry nogami. Prognozom mówiącym, że mimo zakończenia wojny wysokie stawki ubezpieczeniowe wciąż będą obowiązywały, towarzyszą więc deklaracje, że w ogólnym ujęciu efektem może być też zdecydowanie węższy zakres odpowiedzialności ubezpieczycieli. Z prognozą wzrostu stawek w najbliższych miesiącach zgadza się M. Lewandowski.
– Nie jest to tylko bezpośredni efekt samych działań wojennych. Kluczową rolę odgrywa także wysoka inflacja, która dotyka większość gospodarek kształtujących międzynarodowy rynek ubezpieczeń morskich. Koszty likwidacji szkód (materiały, robocizna, energia) są znacznie wyższe niż rok temu i zarówno rynek ubezpieczeniowy, jak i reasekuracyjny musi to uwzględnić w swojej polityce cenowej – zaznacza.
P. Dudek tłumaczy natomiast, że mechanizmy wypłaty odszkodowania z tytułu zablokowania jednostki pływającej na skutek działań wojennych nie są czymś nowym dla rynku ubezpieczeń morskich
– Takie sytuacje miały miejsce w trakcie wojny izraelsko–arabskiej w 1967 r., kiedy statki (w tym także polskie) zostały uwięzione w Kanale Sueskim na okres nawet 8 lat – podkreśla.
W podobny sposób sytuację na terenie Ukrainy ocenia Z. Foltyński, który zaznacza, że zdarzenia związane ze szkodami powstałymi w wyniku działań militarnych nie są nowością.
– Tyle tylko, że do 2022 r. tą klauzulą głowę zaprzątali sobie właściciele, których jednostki żeglowały w pobliżu egzotycznych regionów, takich jak: Zatoka Gwinejska, Perska czy wody okalające tzw. Wschodni Róg Afryki – dopowiada.
Grzegorz Bryszewski