Sezon ogórkowy to zawsze okazja do odgrzewania starych kotletów i odgrzebywania tematów, które zaistniały niejednokrotnie w przestrzeni publicznej. A ponieważ były już wielokrotnie przemielone, dobrze się sprzedają.
Dziennikarze odpuścili sobie jednak w tym roku wrak zbiornikowca Franken. Przez lata była okazja do analizy map, nurkowania, spotkań z ekspertami i dyskusji, co to będzie się działo na Zatoce Gdańskiej, gdy statek się rozszczelni. Twórcy tytułów nie wpadli na lepszy pomysł i nazywali statek „tykającą bombą”. Po tygodniu debat bomba przestała tykać i alarmujący tytuł znikał pod stosem kolejnych ogórków. Prawdziwą tykającą bombą są jednak opóźnienia w inwestycjach infrastrukturalnych wokół portów, obiektów logistycznych i stoczni.
W wyzwaniach rozwojowych województwa pomorskiego po raz kolejny podkreślono konieczność rozwoju morskiego hubu logistycznego. Jest to oczywiste i zrozumiałe od czasów budowy portu w Gdyni i faktycznie taki hub od dawna istnieje i się rozwija, raz wolniej, a raz szybciej. Bo na Pomorzu tworzą go porty wraz z Pomorską Specjalną Strefą Ekonomiczną, rafinerią, stoczniami i innymi zakładami produkcyjnymi oraz centrami logistycznymi i magazynowymi.
W tym kontekście istotne jest zauważenie deklaracji Biura Bezpieczeństwa Narodowego, że „trzeba zwrócić uwagę na jeden z najważniejszych elementów infrastruktury krytycznej państwa, jakim jest Bałtycki Terminal Kontenerowy”. Jest to bardzo wąskie spojrzenie. Bo właśnie infrastrukturę krytyczną tworzą wszystkie elementy hubu morskiego wraz z dostępem do terminali w Gdańsku, Gdyni i Świnoujściu.
O tym, że porty wraz z otoczeniem i infrastrukturą stanowią istotny składnik obronności kraju, wiadomo już od dawna. Na spotkaniu na Politechnice Gdańskiej politycy deklarowali wsparcie w realizacji wyzwań rozwojowych województwa pomorskiego. Trzymajmy kciuki, oby im się powiodło. Opóźnienia w inwestycjach infrastrukturalnych to prawdziwa „tykająca bomba”. Warto o tym pamiętać, zanim świat nam odpłynie w zielone korytarze.