Dla polskiego i europejskiego rynku chemii 2024 r. był szczególnie trudny i wymagający. W kraju już od 2023 r. utrzymuje się negatywna tendencja spadkowa w sprzedanej produkcji chemii, europejska branża musi się natomiast zmagać z wyjątkowo tanimi i łatwo dostępnymi surowcami i produktami z Azji, w tonie alarmującym branża wypowiada się też na temat wciąż rosnącego (w trzech kwartałach br. wzrost wyniósł aż 33%) importu nawozów z Rosji, które trafiają na rynek europejski. Dodatkowym obciążeniem dla branży stają się nowe regulacje unijne o charakterze środowiskowym, które zwiększają końcowe ceny produktów, w konsekwencji konkurencja z krajami azjatyckimi, które mają tańsze ceny energii i brak takich obciążeń, wydaje się niemal niemożliwa. To nie wszystko – dodatkowym wyzwaniem stał się utrzymujący się niski popyt i malejące zaufanie biznesowe dla branży chemicznej.

Co ciekawe, mimo tych problemów wybrane statystyki pokazują wzrosty. Chodzi konkretnie o wzrost produkcji chemicznej w Unii Europejskiej, który w okresie styczeń-lipiec wyniósł 3,6% w ujęciu r/r. (dane Cefic, czyli Europejskiej Rady Przemysłu Chemicznego). W ujęciu krajowym wzrosty były nierównomierne, bo w przypadku Niemiec, Belgii i Hiszpanii zaobserwowano wzrost umiarkowany, a w przypadku Grecji i Polski był on nawet dwucyfrowy. Produkcja chemiczna w globalnym ujęciu urosła natomiast o 6,1% (w okresie styczeń-lipiec 2024 r., w ujęciu r/r, dane Cefic), ale to jest dobra wiadomość wyłącznie dla krajów azjatyckich, które napędzały ten wzrost.


Dostęp do dalszej treści jest ograniczony tylko dla prenumeratorów. Zaloguj się lub zarejstruj przy użyciu kodu zaproszenia, który otrzymałeś/otrzymasz wraz z prenumeratą.

Mam już konto
   
Nie mam konta
*Pole wymagane
PRZEZGrzegorz Bryszewski
ŹRÓDŁONamiary na Morze i Handel 23/2024
Poprzedni artykułWyzwania chemicznego rynku
Następny artykułNagłe ożywienie na szlaku