Ogłoszenie przetargu na zaprojektowanie i budowę pierwszego odcinka Drogi Czerwonej, która połączy Port Gdynia z trasą S6, będzie możliwe w 2026 r., jeśli nie wpłyną odwołania od decyzji środowiskowej – słowa Agnieszki Krupy z Ministerstwa Infrastruktury cytują media. Z kolei PKP Polskie Linie Kolejowe chwalą się, że zakończone zostały prace poprawiające kolejowy dostęp do portu morskiego w Gdyni. Inwestycja o wartości 1,9 mld zł netto zapewnia kompletowanie pociągów towarowych z ładunkami masowymi i zestawów intermodalnych. Czy gwarantuje jednak „sprawny i bezpieczny dowóz oraz odbiór większej ilości towarów koleją w krótszym czasie”, jak obiecuje PKP PLK?
Problem infrastruktury prowadzącej do portu w Gdyni nie pojawił się nagle. Ok. 30 lat temu drogę krajową prowadzącą do portu jeden z ministrów infrastruktury zamienił w drogę gminną. Połączenia kolejowe prowadzące do Gdyni jakie są, każdy widzi.
Budowanie Drogi Czerwonej etapami do nie wiadomo kiedy i brak porządnego połączenia kolejowego Portu Gdynia i jego otoczenia przemysłowego i wojskowego nie jest żartem. To zaniedbanie widoczne szczególnie w czasach, gdy Port w Gdyni jest ważnym portem NATO, miejscem przeładunku uzbrojenia dla polskiej armii, gdy terminale Gdyni łączą Polskę ze światową gospodarką, a działające tu firmy klastra przemysłowego głównie eksportują dobra do krajów UE, gdy rozbudowujemy Stocznię Wojenną i zamierzamy rozbudować dolinę logistyczną w rejonie Gdyni, Rumii i Kosakowa.
Taką drogę, jak Droga Czerwona, w Chinach buduje się przez 3 miesiące, taką linię kolejową, jak tą łączącą port z zapleczem krajowym, buduje się w pół roku. Należy przypomnieć, że są to istotne elementy infrastruktury TEN-T i ważnego szlaku Europejskiego Korytarza Bałtyk-Adriatyk. Przestańmy budować etapami, zacznijmy budować od początku do końca.