Na zapleczu Deepwater Container Terminal w Gdańsku rozbudowuje się Pomorskie Centrum Logistyczne (PCL). Oddano tam właśnie do eksploatacji drugi wielki obiekt magazynowy, dzięki któremu wielkość powierzchni składowej wynosi już 88 tys. m2. Niebawem ma się rozpocząć budowa kolejnego (w planach jest osiągnięcie 500 tys. m2). Rzecz w tym, że ten budowany w szczerym polu i od podstaw obiekt obsługiwany jest – i będzie w najbliższej przyszłości – wyłącznie przez transport samochodowy. Mimo że tor kolejowy (a niebawem 2 tory) biegnący do pobliskiego DCT znajduje się, dosłownie, za płotem.
Zarząd Morskiego Portu Gdańsk ma w swoich najbliższych planach rozbudowę portowej sieci kolejowej, co sprawi, że tory będą docierały aż do samych bram terminali. Szkopuł w tym, że PCL nie znajduje się na terenach będących we władaniu portu, lecz w gestii gminy, a konkretnie Gdańskiej Agencji Rozwoju Gospodarczego. To ona właśnie wyposaża te tereny w różnego rodzaju infrastrukturę: drogi, parkingi, sieci wodne, kanalizacyjne, energetyczne itp. Mimo że przewidywano taką możliwość, wcześniej torów kolejowych do tych terenów nie doprowadzono, a i teraz rychłego „uzbrojenia” ich w takowe się nie przewiduje.
Skoro tak, to operator centrum, firma Goodman, nie widzi potrzeby takiej budowy swoich obiektów, by mogły być one obsługiwane również przez transport kolejowy. A klienci, którzy może i mieliby chęć korzystania z usług kolei, nie naciskają, bo wiedzą, że takiej możliwości tam nie ma. Tworzą się więc fakty dokonane, które w przyszłości coraz trudniej będzie zmieniać, zwłaszcza gdy wielkie obiekty, na dodatek pozbawione możliwości dokonywania przeładunków magazyn-wagon, będą zajmowały coraz to większą część wolnych jeszcze terenów.
Tyle się mówi o wspieraniu ekologicznych środków transportu, a tu ci taka niespodzianka! Następne wielkie centrum logistyczne bez dostępu do kolei. I gdyby to był wyjątek! Takich faktów mamy w kraju na pęczki. „Tiry na tory”? Gadaj zdrów!